Wiemy już, że koń jaki jest, każdy widzi*. Wiemy też, jak działa jamniczek**. Ale czy wiadomo, do czego służy kot? No cóż, na pewno nie do głaskania!
Ale może od początku. Wczoraj, przy sobocie, poszliśmy wraz z mężem do znajomych. Znajomi mają kota i wielu przyjaciół, bawiliśmy się więc w składzie 9 ludzi + 1 kot. Kot jak to kot ? tu się posnuł, tam pobiegał, gdzieś indziej ułożył się do drzemki. Jednak gdy tylko zbliżał się do ludzi (a raczej do swojego rewiru, który ludzie czasowo zajmowali), zewsząd pojawiały się ręce do głaskania. Nic w tym z resztą dziwnego. Sama też lubię głaskać zwierzęta, o ile i one tego chcą.
Jednak wspomniany kot ewidentnie nie chciał pieszczot od gości. Jedni to szanowali, inni nie. Ci drudzy nie zwracali uwagi na sygnały ostrzegawcze, które wysyłało zirytowane zwierzę. Głaskanie na siłę kota, który kładzie uszy na tył głowy, warczy, syczy albo próbuje atakować łapą to nie jest dobry pomysł. Bieganie za kotem, który ucieka przed obcymi rękoma ? tak samo. Mimo to część osób z tego spotkania próbowała za wszelką cenę głaskać zestresowanego kota. Na nic zdały się prośby gospodarzy.
Gdy kot przechadzał się poirytowany po mieszkaniu, w jego kierunku nadal wyciągały się natarczywe ręce. Zwierzak postanowił dać jasny sygnał, że nie odpowiada mu taki układ. W ten oto sposób na rzeczach jednej z bardziej namolnych osób pojawiła się kocia kupa. Inna persona została boleśnie ugryziona, a kolejna ? zadrapana do krwi. Co ważne, ucierpiały tylko te ręce, które cały czas próbowały tarmosić zwierzaka. Kot zyskał miano psychopaty, jednak nadal nie mógł spokojnie ułożyć się do drzemki. Jego mięciutkie futerko nadal kusiło co niektórych. Tak, nawet pomimo gryzienia, drapania i zdobienia kałem głaszczących na siłę gości.
Na obronę tych poharatanych i pokupkanych ludzi dodam tylko, że nikt nie miał złych zamiarów. Zadziałał tu klasyczny mechanizm:
kotek? ?? jaki uroczy! ?? pogłaskam!!!
Serwowane podczas spotkania napoje przytępiły niektórym instynkt samozachowawczy. Ogólna wesołość i pozytywny nastrój sprawiły, że każdy chciał okazać swoją sympatię uroczemu zwierzakowi. Sęk w tym, że nie każdy potrafił zrobić to w odpowiedni sposób. A sam kot był zwyczajnie zestresowany dużą ilością obcych/prawie obcych mu ludzi i nie bardzo wiedział, gdzie się podziać. Większość jego miejscówek była zajęta lub zablokowana przez gości. Hałas towarzyszący dziewiątce rozbawionych ludzi też zapewne zrobił swoje. Wszystko razem dało mieszankę wybuchową.
A teraz przejdźmy do sedna. Ja wiem, że koty są urocze. Mają mięciutkie futerko, drobne noski i te słodkie poduchy na łapkach? Tak, wygląd zewnętrzny kota zdecydowanie sugeruje mizianie, tulenie i w ogóle pełnię puchatego szczęścia.
Zapamiętajmy jednak, że mimo to KOT NIE SŁUŻY DO GŁASKANIA. Po prostu. Tak, jak dziecko nie służy do noszenia na rękach, mąż do płacenia za rachunki, a narzeczona do upojnych nocy. To wszystko to są tylko? ekhm, ?profity?, przyjemne bonusy, które możemy, ale wcale nie musimy dostać w pakiecie. Bo przecież taki na przykład mąż to odrębna istota. Ma swoje uczucia, sympatie i antypatie, wolną wolę. Fajnie, jeśli weźmie na siebie kwestie finansowe, ale przecież nie to jest istotą małżeństwa.
Podobnie jest z dzieckiem. To też istota obdarzona uczuciami, osobowością? ba! Ma nawet swoje prawa! Na przykład zawstydzone dziecko w tramwaju ma prawo nie zgodzić się na posadzenie na kolanach staruszki (która nie chce ustąpić dziecku miejsca, ale jest gotowa podnająć mu swoje kolana). Z resztą dawno już nie widziałam rodzica, który posadziłby dziecko na kolanach obcej osoby na siłę, wbrew woli małego człowieczka.
Podam jeszcze jeden przykład. Trochę przerysowany, ale w sumie całkiem życiowy. Kiedy idę na czyjeś wesele, zazwyczaj jestem odstawiona. Makijaż, fryzura, fajna kiecka. No cóż, wyglądam naprawdę dobrze. Jednak mój atrakcyjny wygląd nie oznacza, że cała chmara podpitych wujaszków może sobie klepać mnie po plecach czy tyłku. Mam święte prawo sobie tego nie życzyć. To przywilej, który tylko ja mogę przyznać drugiej osobie (i dziwnym trafem zawsze pada na mojego męża, a nie jakiegoś randomowego oblecha).
Idąc tym tokiem rozumowania nietrudno wykoncypować, że kot też nie zawsze (i nie przez każdego) chce być głaskany. Zwierzę to też żywa istota. Ma swoje prawa. I mimo, że człowiek jest zaborczą kreaturą, to jednak nie ma prawa decydować za kota, że dany moment jest np. najlepszy do miziania brzucha. No sorry, pewnych rzeczy zwyczajnie nie powinno się robić na siłę. W ludzkim świecie mamy na to nawet odpowiednie paragrafy.
Zapamiętaj, że przychodząc do domu kociarza to Ty jesteś gościem, a kot (jakby nie patrzeć) gospodarzem. Zwierzę jest u siebie i wystarczy, że toleruje Twoją obecność. Może siedzisz na jego ulubionym miejscu albo blokujesz mu dostęp do drapaka/ukochanej zabawki. Serio – to, że kot toleruje Twoją obecność, to wystarczająca oznaka gościnności z jego strony. Naprawdę nie musi tolerować jeszcze bezpośredniego kontaktu. I nie powinniśmy tego od kotów wymagać. Z resztą nie tylko od kotów ? uważam, że ta zasada odnosi się do wszystkich zwierząt.
W ten sposób koty wymieniają między sobą wizytówki zapachowe. To najbardziej naturalny rodzaj dotyku ?zapoznawczego? pomiędzy dwoma kocimi osobnikami.
Oczywiście jeśli kot wyraźnie da Ci do zrozumienia, że nie życzy sobie bliższego kontaktu, należy odpuścić. Syczenie, warczenie, zjeżenie sierści to dość oczywiste sygnały. Jeśli kot obwącha rękę i obojętnie odejdzie, to również nie powinieneś nalegać na pieszczoty (bo właśnie dostałeś subtelnego kosza).
Ale czy to oznacza, że jako opiekun kota masz na zawsze pożegnać się ze spotkaniami towarzyskimi pod Twoim dachem? Nie no, nie popadajmy w przesadę 😉 Nie chodzi o to, żeby zrobić z siebie kociarza-dziwaka, tylko pójść na pewne ustępstwa. Dotyczy to zarówno Ciebie, gości, jak i samego kota.
- Robisz imprezę? Zadbaj o kryjówkę dla kota. Najlepiej, by była poza zasięgiem gości. Może to być odległy pokój, zaciszny kącik albo jakieś wysoko położone miejsce, z którego kot będzie mógł obserwować otoczenie, samemu będąc nietykalnym.
- Możesz też pouczyć gości, żeby nie narzucali się zwierzakowi. Czasem wystarczy po prostu rzucić uwagę, że kot nie jest w nastroju do pieszczot. Albo że ma wyjątkowo zły humor i rzuca się na ludzi bez ostrzeżenia. Albo po prostu, że ma pchły, tasiemca i wściekliznę jednocześnie, a w dodatku sika na ludzi 🙂 To Ty jesteś gospodarzem, musisz więc sam ocenić, jaki argument okaże się skuteczny.
- Okaż zrozumienie swojemu kotu. Nie musi mu się podobać, że na jego terytorium pojawili się obcy ludzie, którzy hałasują, dziwnie pachną i zajmują jego miejscówki.