Wskaźnik laserowy bije rekordy popularności jako zabawka dla kota. Internety są pełne memów i filmików z kotami ganiającymi za czerwoną kropką, a laser dla kota można dostać praktycznie w każdym sklepie zoologicznym (10 razy droższy niż w kiosku 😉 ). Ale coraz częściej słychać też głosy, że wskaźnik laserowy nie nadaje się na zabawkę dla kota. To jak to w końcu jest?

 

Zasadniczo wokół laserka są skupione trzy obozy:

  • Obóz pierwszy: Oczywiście, że można bawić się z kotem laserem! Ja cały czas bawię się tak z moim kotem i nic mu nie jest.
  • Obóz drugi: Za żadne skarby nie należy używać lasera do zabawy z kotem! To szkodzi zwierzęciu bardziej, niż myślisz.
  • Obóz trzeci: Można bawić się z kotem wskaźnikiem laserowym, ale trzeba to robić umiejętnie.

I kto tutaj ma rację? Logika (i doświadczenie w sporach) podpowiada, że prawda leży gdzieś po środku, czyli obóz trzeci wydaje się być pewnikiem. Ale przeanalizujmy, czy aby na pewno tak jest. Przecież artykuł nie może skończyć się na dwóch akapitach 🙂

Pamiętasz tekst ?Kocie aplikacje ? podręcznik dla początkujących?? Pisałam w nim, że zabawa jest dla kota treningiem umiejętności łowieckich oraz sposobem na utrzymanie dobrej kondycji psychicznej i fizycznej. Dla kota niewychodzącego zabawa jest szczególnie ważna. To tak naprawdę jedyna okazja, by dać upust naturalnemu instynktowi łowcy. Dlatego też powinniśmy bawić się z kotem codziennie.

Kot poluje (a więc i bawi się) według ściśle określonego wzorca. Wzorzec ten nazywa się łańcuchem łowieckim i wygląda następująco:

zauważenie ofiary ? podkradnięcie się do niej ? pościg ? schwytanie ofiary ? zabicie zdobyczy ? zjedzenie jej ? poczucie dobrze spełnionego obowiązku

Aby polowanie zakończyło się dla kota satysfakcją, wszystkie powyższe elementy powinny zostać zrealizowane. Jeśli np. ofiara z jakiegoś powodu nie będzie uciekać, to jej złapanie okaże się zbyt proste, wręcz rozczarowujące. Dla zdrowego kota bowiem samo polowanie jest poniekąd ważniejsze od jego efektu ? czyli zjedzenia zdobyczy. Przeprowadzono nawet badanie, w którym kotom podawano posiłek w zamkniętym pomieszczeniu. Podczas, gdy kot jadł, badacze wpuszczali do pomieszczenia żywą ofiarę (gryzonia, o ile dobrze pamiętam). Każdy z badanych kotów przerywał wtedy jedzenie i rzucał się w pościg, a gdy już udało mu się zabić zdobycz, to nie zjadał jej, tylko wracał do przerwanego wcześniej posiłku.

Zabawa powinna być dla kota wyzwaniem. Powinna angażować jak najwięcej zmysłów, wykorzystywać jak najwięcej kocich umiejętności. Ma przecież imitować prawdziwe polowanie, a tam łowca musi się wykazać. Podczas zabawy koteł powinien odhaczyć wszystkie punkty łańcucha łowieckiego, czyli:

zauważyć zabawkę ? zaplanować atak ? rzucić się w pościg ? schwytać zabawkę ? wgryźć się w nią tak, jakby zabijał zdobycz ? dostać w nagrodę mięsną przekąskę

Łatwo zgadnąć, że nie każda zabawka sprawdzi się we wszystkich elementach łańcucha. Wskaźnik laserowy jest tego idealnym przykładem. Ta nęcąca czerwona kropeczka nadaje się przecież tylko do tego, żeby ją gonić. Nie da się jej złapać, a tym bardziej ugryźć, a przecież to jest celem polowania. Tak więc uganianie się za laserową kropką jest dla kota syzyfową pracą. Za każdym razem, gdy wydaje się, że sukces jest tuż-tuż, kropka w magiczny sposób wymyka się spod łapek i cała gonitwa zaczyna się od nowa. Brzmi frustrująco? A teraz wyobraź sobie, jak może wpływać na kota powtarzanie takiej ?zabawy? kilka razy w tygodniu.

Właśnie dlatego liczba przeciwników zabawy laserem ciągle rośnie. Taka zabawa w rzeczywistości frustruje kota. A nie o to przecież nam chodzi.

Jednak wielu behawiorystów ma na to prostą radę: na koniec zabawy laserkiem nakieruj go na zabawkę, którą kot będzie w stanie pochwycić i zagryźć. Na koniec daj pupilowi smakołyk. Tym samym zrealizujesz wszystkie elementy łańcucha łowieckiego i kot będzie miał z takiej zabawy prawdziwą frajdę. Brzmi prosto i logicznie, prawda?

W teorii tak. Jednak przekierowanie uwagi kota na zabawkę, gdy ten jest skupiony na czerwonej kropce wcale nie jest takie proste. Albo jest proste, tylko ze mną coś jest nie tak. W każdym razie mnie się ta sztuka nie udała. Na łóżku (jest duże i nie tak twarde jak podłoga, więc idealne do szaleństw) rozłożyłam piłeczkę i różnego rodzaju pluszowe myszki. Poruszałam wskaźnikiem tak, by zaciekawić koty. Trusia chętnie goniła kropkę laserka, ale traciła nią zainteresowanie za każdym razem, gdy kropka wjeżdżała na zabawki. Przy czym nie miało większego znaczenia, czy kropka jeździła po zabawce, tylko drgała czy też była nieruchoma. Poniżej zamieszczam video relację z tego eksperymentu.

 

Dla pewności powtórzyłam doświadczenie następnego dnia. Tym razem faktycznie udało się przekierować uwagę Trusi na zabawkę, którą pochwyciła i której spuściła łomot. Jednak na filmie widać, jak kotka cały czas rozgląda się za kropką ? mimo, że przecież ?zamordowała? materialną ofiarę. Najwidoczniej dla Trusi ma znaczenie to, czy dorwie jakąkolwiek zabawkę, czy tę, na którą od początku polowała.

 

No cóż, pamiętajmy, że podczas polowania kot korzysta z wielu zmysłów. Oczywiście wzrok jest ważny, ale ogromną rolę odgrywają też słuch, węch i czucie (zwłaszcza wibracji). Pierwszych dwóch nie trzeba chyba tłumaczyć, ale zatrzymajmy się przez chwilę przy czuciu. Pamiętasz artykuł ?Kocia miska, czyli rozmiar ma znaczenie?? Pisałam tam, jak ważne są dla kota informacje zbierane za pomocą wibrysów. Podczas polowania kocie wąsy odbierają drgania powietrza, jakie wytwarza poruszająca się ofiara. Dzięki temu kot może wykryć potencjalny posiłek oraz ocenić, jaka odległość dzieli go od zdobyczy.

Skoro zabawa ma jak najlepiej imitować polowanie, to logicznym jest, że zabawka, na którą czatuje koteł, również powinna pobudzać jak najwięcej jego zmysłów. W przypadku materialnych zabawek faktycznie tak się dzieje. Wędka czy piłeczka mają swój zapach, który kot wyczuwa. Poruszając się wydają dźwięki oraz wywołują drgania powietrza, co kot odbiera za pomocą słuchu oraz czucia wibracji. Złapana zabawka ma jakąś fakturę, którą kot wyczuje za pomocą łapki, nosa albo pyszczka (zależy, czym pochwyci zdobycz). Wreszcie ? wsadzając zabawkę do buzi można ją posmakować.

Laserek jest pod tym względem bardzo ułomny. Czerwoną kropkę można zobaczyć, ale już nie sposób jej usłyszeć, poczuć czy posmakować. Dlatego nie dziwi mnie, że Trusia nie dała się oszukać przekierowaniem jej uwagi na materialną zabawkę. W końcu kropka, którą goniła jest jakimś nieznanym, bezszelestnym i bezwonnym stworem, a złapana zabawka ma znajomy zapach, smak i fakturę.

No dobrze, ale co właściwie z tego wynika? Używać lasera do zabawy z kotem czy nie? Odpowiem dyplomatycznie: to zależy. Jeśli potrafisz umiejętnie przekierować uwagę kota na materialną zabawkę i kota to zadowoli, to proszę bardzo. Pamiętaj tylko, że taka zabawa jest bardzo uboga w bodźce. Nie pobudzi kocich zmysłów w takim stopniu jak wędka czy myszka. Dlatego laserek powinien być traktowany jako urozmaicenie zabawy raz na jakiś czas, a nie być główną zabawką Twojego kota.

Jeśli jednak Twój kot, podobnie jak Trusia, nie da się tak łatwo oszukać i mimo pochwycenia zabawki nadal będzie się rozglądał za kropką lasera, to odpuściłabym sobie zabawę wskaźnikiem. Skoro kot nadal poluje na czerwoną kropkę, to znaczy, że jego zdaniem cel nie został osiągnięty, a więc łańcuch łowiecki nie został zrealizowany do końca. Podobnie jak w przypadku policjanta, który gonił jednego bandytę, ale przez przypadek złapał innego. Ten złapany może być co najwyżej nagrodą pocieszenia, ale nie zmienia faktu, że pościg zakończył się porażką: ścigany bandyta zbiegł. A wracając do zabawy laserem ? jeśli kot nie daje się złapać na tani chwyt z podsunięciem mu innej zabawki podczas pogodni za kropką lasera, to baw się z nim materialnymi zabawkami. Pogoń za czerwoną kropką będzie tylko frustrowała Twojego kota, a to w pewnym momencie doprowadzi do problemów behawioralnych. Nie warto.

Jeśli o mnie chodzi, to już to przetestowałam. Nie potrafię skutecznie przekierować uwagi Trusi na zabawkę. Dlatego nie używam wskaźnika laserowego do zabawy z kotami.

 

Podziel się tym tekstem z innymi kociarzami. Wspólnie zadbajmy po to, by zabawa z kotem była frajdą dla obu stron, a nie tylko dla opiekuna.

 

 

 

Fajny tekst, udostępnię na: