Dziś pozostajemy w temacie żywieniowym. Sucha karma budzi ostatnio coraz więcej kontrowersji. Polecają ją lekarze weterynarii, a same koty ją uwielbiają. Mimo to coraz częściej pojawiają się głosy na temat szkodliwości kocich chrupek. To jak to w końcu jest?
Na początek garść faktów.
- Sucha karma ma bardzo dużą zawartość węglowodanów (20-40%). Niestety, koci organizm nie jest przystosowany do ich trawienia w takiej ilości. Kot jest bezwzględnym mięsożercą, więc enzymy trawiące węglowodany nigdy nie były mu potrzebne. W końcu je mięso 🙂 Ponadto kot ma krótki przewód pokarmowy, a węglowodany potrzebują czasu na rozłożenie się (u człowieka trawienie węglowodanów zaczyna się już w jamie ustnej).
Owszem, zdarza się, że kot upoluje gryzonia, który właśnie napchał się np. zbożem. Jeśli tak się zadzieje i kot zje żołądek wypełniony niestrawionym pokarmem ofiary, to nic się nie stanie. Są to śladowe ilości (mysi żołądek jest naprawdę malutki), które akurat pokrywają kocie zapotrzebowanie na węglowodany ? max. 5%.
Jednak nadmierna podaż węglowodanów jest już dla kotełów groźna. Prowadzi do wielu poważnych chorób, m.in. cukrzycy oraz nietolerancji pokarmowych. Ponadto nadwyżka węglowodanów odkłada się w postaci tkanki tłuszczowej, w prostej linii przyczyniając się do nadwagi i otyłości. To z kolei obciąża kocie stawy i układ krwionośny. Powoduje też problemy z higieną – gdy kochanego ciałka przybywa, coraz trudniej wymyć wszystkie zakamarki. Gruby brzuchol zwyczajnie blokuje pełen zakres ruchów i nagle w trudno dostępnych miejscach zaczynają pojawiać się stany zapalne czy odleżyny…
- Drugą kwestią jest zawartość wody w pokarmie. Koty są przystosowane do pobierania wody właśnie z pożywienia. To dlatego piją wodę rzadziej od np. psów ? zwyczajnie rzadko kiedy odczuwają pragnienie.
O ile naturalne kocie pożywienie zawiera ok. 70-80% wody, to już wysoko przetworzone chrupki są w wodę wyjątkowo ubogie. Jej zawartość w suchej karmie nie przekracza 10%. Kot po zjedzeniu posiłku z suchej karmy jest zwyczajnie odwodniony! Nie ma też fizycznej możliwości uzupełnienia braku wody ? przecież praktycznie nie odczuwa pragnienia. Niestety taki mechanizm prowadzi do kolejnych poważnych chorób, tym razem układu moczowego.
Dlaczego więc tylu weterynarzy poleca suchą karmę? No cóż, chodzi tu głównie o:
- braki w wiedzy z zakresu żywienia (na studiach żywienie kotów i psów jest właściwie pomijane)
- lobby producentów karm, którzy już od pierwszego roku studiów ?otaczają opieką? młodych adeptów weterynarii ? organizują konkursy z nagrodami, sponsorują konferencje itp.
- zarobek z karm specjalistycznych, sprzedawanych w gabinetach weterynaryjnych
Żeby była jasność – nikt nie zarzuca weterynarzom działania w złej wierze. Bo oni naprawdę chcą dobrze i są przekonani o tym, że polecają najlepsze rozwiązanie. Winny jest tutaj system edukacji, który nie zawsze nadąża za badaniami naukowymi i zmieniającą się rzeczywistością. A to z kolei wykorzystują producenci karm…
Kocim żołądkom nie pomaga również fakt, że sucha karma jest bardziej ekonomiczna od mokrej. No i łatwiejsza w obsłudze – nie trzeba jej podgrzewać, nakładać łyżką, przechowywać w lodówce… Nasypanie suchego do miseczki trwa łącznie z 5 sekund. Suche „psuje się” dużo wolniej od mokrego, co stanowi dodatkowy plus dla osób zapracowanych, spędzających w domu mało czasu. Czy jednak warto oszczędzać tych kilka minut dziennie kosztem zdrowia naszego pupila?
Jest jeszcze pewna kwestia zdrowotna, która też wymaga sprostowania. Panuje mit, jakoby sucha karma czyściła kocie zęby. Niestety, wcale tak nie jest. Kocie szczęki poruszają się tylko w jednej płaszczyźnie, tnąc pokarm niczym nożyczki. Dlatego rozgryzanie kruchych chrupek nic kocim zębom nie da. To tak, jakby człowiek próbował sobie wyczyścić zęby jedząc chipsy. Z resztą nalot, który pozostaje po zjedzeniu suchej karmy też nie pomaga kocim zębom. Każdy, kto choć raz wziął do ręki kilka kocich chrupków pamięta zapewne tłuste ślady, jakie zostają na dłoni. Znów – zupełnie jak chipsy 🙂
Co więc może naturalnie wyczyścić kocie kły? Tylko rozgryzanie mięsa i kości. Konkretnie chodzi tutaj o surowiznę. Surowe mięso, im twardsze i bardziej poprzerastane tkanką łączną, tym lepiej. Jeśli zaś chodzi o kości, to w grę wchodzą mięsne kości małych zwierząt, np. skrzydełka kurczaka albo mniejszego ptactwa. Kluczowe dla bezpieczeństwa kota jest, by kości były obleczone mięsem oraz by całość była surowa. Pamiętaj, że nigdy nie podajemy zwierzętom gotowanych kości!